sobota, 3 grudnia 2011

rozdział II

Na szczęście nic mi się nie stało. Szybko wstałam i pobiegłam w stronę miasta tak, aby nikt z domu mnie nie zauważył. Poszłam do knajpki z taco. Tam ja i chłopcy się poznaliśmy. Brakuje mi ich. Zapłaciłam za posiłek i usiadłam na ławce. Strasznie wiało. Podtrzymywałam jedną ręką czapkę, a drugą jadłam. A może to ja powinnam zrobić ten pierwszy krok? Może to ja powinnam do nich napisać? Zastanawiałam się nad tym.. Papierek po jedzeniu wyrzuciłam. Zaczęłam pisać SMSa do Hazzy. On zawsze ma telefon pod ręką. Zrobiło się zimno.. Szłam powoli do domu. Kiedy byłam na ogromnym skrzyżowaniu bez świateł, wysłałam wiadomość. Nagle zobaczyłam auto moich byłych przyjaciół .. Zamurowało mnie. Jechało wprost na mnie. Słyszałam jak upadłam.. A potem zobaczyłam pustkę. Obudziłam się dopiero w szpitalu. Byłam do połowy przytomna. Były do mnie przyczepione dwie kroplówki. Koło łóżka szpitalnego siedziała piątka chłopaków. Był to Louis, Harry, Niall, Liam i Zayn. Wszyscy mieli smutne miny. Strasznie bolała mnie noga .. Otworzyłam szeroko oczy. 
- Cz.. Cześć .. - powiedziałam do nich niepewnie z chrypą w głosie. - Przepraszam .. 
- Za co ty przepraszasz?! To my powinniśmy cię przeprosić. - Zayn złapał mnie za rękę. 
- Chciałam was przeprosić za kłótnię... Nie powinnam jej zaczynać.. 
- To my przepraszamy. - powiedział Niall.
- Nie.. To ja przepraszam!
- Nie! Bo my! 
- Cisza! - Do pokoju weszła pielęgniarka. 
- Widzę, że już się obudziłaś. Jak tam noga? Boli Cię? - spytała.
- Cholern... Strasznie .. - chłopcy zaczęli się ze mnie śmiać. 
- Zamknąć się! - ucichli po tych słowach.
- Widzę, że dobrze się czujesz psychicznie. - rzekła lekarka, ściągając w tym samym czasie kroplówki. 
- Tak .. Czuję się lepiej.. 
- Myślę, że będziesz mogła już dzisiaj wyjść. 
- Super! - krzyknęła cała piątka.
- Cisza! - powiedziała pielęgniarka. - Ona musi wypoczywać. - kobieta wyszła z pokoju. 
- Kurde .. Ile ja tu jestem  ? 
- Z jeden dzień.. A co? - spytał się Liam.
- Rodzice.. Oni nie wiedzą nawet, że wyszłam z domu!
- Że co ?! Wymknęłaś się ?! - Hazza wstał.
- Ona ma 16 lat! W tym wieku może!
- Zamknij się marchewko! - krzyknął Zayn. 
- Dlaczego uciekłaś? - spytał Niall. 
- Wy.. Wy.. 
- Wyciek? Wyciek gazu!? 
- Zamknij się marchewko po raz kolejny! Wyprowadzam się..


rozdział I

Usiadłam na łóżku i przeglądałam swoją skrzynkę e-mailową.. Nie było tam żadnych wiadomości od Harrego, Louisa, Zayna, Nialla i Liama .. Pokłóciłam się z nimi ... Nie chcą nawet odpisywać na moje wiadomości.. Łza spłynęła mi po policzku. 
- Rose! Zejdź tu na chwilkę .. ! - moja mama miała dziwny głos ... Założyłam pierwszą lepszą koszulkę i zeszłam na dół.
- Tak ? Coś się stało ? - spytałam..
- Tata dostał pracę w Holandii.. 
- To chyba dobrze ? Co nie ? - nie wiedziałam zupełnie o co chodzi. 
- No ... To znaczy, że ... wyprowadzamy się .. - po tych słowach .. po prostu mnie zamurowało.. Moja twarz zbladła a nogi wyprostowały się. 
- Ale .. Dlaczego? - nagle tata stanął obok mamy. 
- Jeśli zamieszkamy w Holandii, to będę miał bliżej do pracy. No i także do was. 
- Ale mi jest tutaj dobrze! Tu w Londynie! Rozumiecie?! 
- Decyzja podjęta! Koniec i kropka! Wyjeżdżamy za 2 tygodnie! - mama krzyknęła. Zaczęłam ryczeć..
- Nienawidzę was! - pobiegłam do swojego pokoju i zamknęłam się. Nie mogę przecież wyjechać. Nie teraz. Chłopcy nic o tym nie wiedzą. Jesteśmy pokłóceni. Ale muszą o tym wiedzieć. gdybym wyjechała to.. to nie wiedzieliby nawet gdzie mieszkam .. I .. i gdzie jestem .. 
To oni muszą zrobić pierwszy krok! Ja ich nie będę przepraszała! Nigdy! 
Siedziałam w pokoju do wieczora.. Mój brzuch dawał znaki.. Przecież nie pójdę do kuchni! Tam zawsze siedzi mama! Poszłam do mojej garderoby i ubrałam na siebie płaszczyk, sweter i buty. Wzięłam także kieszonkowe na czarną godzinę. Otworzyłam okno. Miałam straszny lęk wysokości. Patrzenie z 2 pietra było dla mnie jak z 10 piętrowego wieżowca. Wzięłam głęboki oddech. I starałam się zejść jak najostrożniej. Niepotrzebnie wkładałam buty na obcasie. zawahałam się przy małym okienku od pokoju gościnnego. But mi się ześlizgnął i ... spadłam.